czwartek, 28 kwietnia 2016

Od Ashton'a CD. Heather

             Mieszanka żalu i wyrzutów sumienia ścisnęła mnie za serce, kiedy obserwowałem dziewczynę z twarzą zakrytą dłońmi. Może nie rozumiałem jej w stu procentach, bo nigdy nie znalazłem i raczej nie znajdę się w takiej sytuacji, ale po części wiedziałem co czuje. Banda facetów traktująca dziewczyny jak przedmiot, który można na chwilę przywłaszczyć, a później porzucić, jakby był już bezużyteczny... kto by się nie wkurwił i nie załamał? 
W końcu ruszyłem się z miejsca siadając tuż przy brunetce. Byłem gotowy na przyjęcie ogromnej ilości żalów, skarg, może i nawet łez, ale z ust dziewczyny nie wydostało się nawet ciche jęknięcie. 
- To co? - westchnąłem ciężko, rozciągając kręgosłup, a wykorzystując sytuację objąłem dziewczynę. - Dach? - zaproponowałem miejsce, które za jakiś czas będzie oficjalnie uznane za naszą miejscówkę. 
                 Brunetka zamruczała pod nosem, co miało być oznaką na 'tak', więc w uśmiechem na ustach złapałem ją za nadgarstek i wspólnie przekroczyliśmy próg drzwi. W tedy, jak na zawołanie coś mnie tknęło. I to było dokładnie to samo, co zmusiło mnie do pocałowania Heather piętro wyżej . Chciałem się opanować, gdyż ceniłem słowa dziewczyny.
"Nie możemy tego powtórzyć".
                     Choleraa jasna, dlaczego to było tak trudne? Wystarczyło wziąć głęboki wdech, uspokoić się, po prostu ochłonąć. Jednak pokusa była zbyt silna. Nie zważając na nic dookoła, pociągnąłem dziewczynę tak, że zatoczyła się, wpadając na ścianę obok, a ja jak przy tańcu podążyłem za nią kończąc na przybiciu jej do chłodnej powierzchni. Opierając łokcie na wysokości jej głowy odciąłem jej drogę ucieczki, choć nie wyglądała na taką, która chciała się wydostać. Otworzyła tylko usta, jakby zamierzała zaprotestować, jednak ledwie zdążyła nabrać powietrza, a nachyliłem się zamykając nasze usta w namiętnym pocałunku. Ręce które miały mnie zatrzymać zastygły w powietrzu trwając tak przez krótszą chwilę. Z czasem, kiedy to każde z nas oddawało coraz to namiętniejsze pocałunki szczupłe dłonie podążyły wyżej, by objąć moje policzki, a następnie wplątać się we włosy. Im dłużej tak staliśmy, tym bardziej miałem wyjebane na otoczenie.                                            Moglibyśmy stać nawet w centrum zatłoczonego miasta, byle by nie przerywając kontaktu między sobą. Niestety każda bajka nie trwa wiecznie. Heather przerwała nagle odrywając nasze usta od siebie z ciężkim oddechem. Nie musiałem podążać za jej wzrokiem, by wiedzieć, co było przyczyną jej zachowania. Momentalnie poczułem na sobie spojrzenie Krisa i Toma.                                           Przekręciłem lekko głowę w ich stronę; chciałem odezwać się pierwszy, jednak niższy mężczyzna mnie wyprzedził.
- Jeśli już macie wpychać sobie nawzajem języki do gardeł, to róbcie to gdzie indziej, a nie w przejściu, okay? 
I tyle ich widziałem, ponieważ sylwetki obojga szybko zniknęły zza drzwiami przydzielonego im pokoju. Szczerze powiedziawszy było mi to na rękę. Znowu zostałem z ciemnooką sam na sam. Spojrzałem na nią z szelmowskim uśmieszkiem ciekawy jej reakcji. 
- Jesteś strasznie uległy - stwierdziła, równie uśmiechając się chytrze.
- Ja jestem uległy? - Spytałem, parskając śmiechem i nawiązując do pocałunku sprzed chwili, któremu się nawet nie oparła. Czekając na jakąkolwiek reakcję wpatrywałem się prosto w ciemne oczy, w których dało się dostrzec własne odbicie. 

<H.? ( ͡° ͜ʖ ͡°)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz